Awantura o nasze miliony z abonamentu! Tomasz Lis (46 l.), zwany od niedawna przez złośliwców "Hot Dogiem", wściekł się na redakcję "Gazety Polskiej", bo ta oszacowała kontrakt jego firmy z TVP na 1,2 miliona złotych miesięcznie. Sam zainteresowany zaprzecza, by zarabiał aż tyle. Ale nie podał konkretnej sumy, którą dostaje od naszej telewizji! W tej sprawie milczy także TVP.
Lisa wyśmiali dziennikarze, a "Hot Dogiem" ochrzcili go internauci, po tym jak niedawno na jego portalu ukazał się sążnisty, żałosny artykuł o parówkach w bułce sprzedawanych na stacjach benzynowych jednej z firm. Wielu sugerowało, że była to obrzydliwa ukryta reklama. Lis się nie przyznał, ale przydomek "Hot Dog" zyskał raczej na dobre...
- Ponad 92 tys. zł brutto dla firmy Tomasza Lisa Deadline Productions. Dodatkowe honorarium tylko dla publicysty - 20 tys. Ponad drugie tyle - koszty producenckie, co w sumie daje blisko 300 tys. zł za odcinek - wylicza "Gazeta Polska".
Jednak Tomasz "Hot Dog" Lis zaprzecza tym informacjom. - (czy program kosztuje milion miesięcznie?)
- Oczywiście, że nie - odpowiedział na swoim portalu Lis. - Ile kosztuje? Wielokrotnie mniej, miesięcznie ponad pięciokrotnie mniej. Nawiasem mówiąc, pieniądze które dostaje na program moja firma, nie są moim wynagrodzeniem. Program generuje koszty, a zatrudnionych jest przy nim kilkanaście osób - twierdzi "Hot Dog". Szczegółów jednak nie podaje. A zdaniem ekspertów powinien.
- Skoro Tomasz Lis wdał się w polemikę, to musi być przygotowany na to, że adwersarz powie: sprawdzam. Samo określenie, że nie jest to prawda, jest niewłaściwe. Skoro Tomasz Lis powiedział "A", to niech powie "B". Czasem milczenie jest złotem - komentuje prof. Wiesław Godzic (59 l.).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz