piątek, 9 marca 2012

Ile możesz dorobić do emerytury


Grażyna Kulikowska (62 l.) z Knyszyna, emerytka, prowadzi sklep "1001 Drobiazgów": Nie wiem, ile mogę dorobić
- Od wielu lat prowadzę niewielki sklepik w Knyszynie, a dwa lata temu przeszłam na emeryturę. Dostaję 930 zł świadczenia na rękę. Wiem, że mogę dorobić do emerytury, ale przepisy tak szybko się zmieniają, że nie mam pojęcia, jak dużo. Nie wiem też, czy za pracę na emeryturze moje świadczenie będzie z czasem rosło, czy już zostanie na tym samym poziomie, choć przecież wciąż płacę składki.

Ile możesz dorobić do emerytury


Jeśli otrzymujesz emeryturę, możesz sobie do świadczenia dorobić. Ale dokładnie licz swoje dochody. Gdy przekroczysz dopuszczalny limit zarobków, ZUS może ci zawiesić lub zmniejszyć świadczenie. Progi zarobkowe zmieniają się co kwartał. Dowiedz się, ile od 1 marca 2012 r. możesz zarobić, żeby nie stracić prawa do emerytury.
Emerytura przysługująca osobie, która pracuje, a nie ukończyła jeszcze 60 lat (kobieta) lub 65 lat (mężczyzna), może być przez ZUS zmniejszona lub zawieszona - w zależności od osiąganych przychodów. Ważne jest też to, z jakiego tytułu osiągasz przychody. Niektóre nie mają wpływu na wysokość świadczenia, natomiast przychody z działalności podlegającej obowiązkowi ubezpieczenia społecznego oraz z tytułu pełnienia służby mogą spowodować zmniejszenie wypłacanych świadczeń.
Na zawieszenie lub zmniejszenie emerytury i renty wpływa dochód uzyskany z tytułu:
- pracy wykonywanej w ramach umowy o pracę,
- pracy wykonywanej na podstawie umowy o pracę nakładczą,
- pracy wykonywanej w rolniczych spółdzielniach produkcyjnych i spółdzielniach kółek rolniczych
- pracy wykonywanej na podstawie umowy agencyjnej lub umowy-zlecenia albo innej umowy o świadczenie usług, do której zgodnie z kodeksem cywilnym stosuje się przepisy dotyczące tych umów / albo umowy o dzieło, której wykonywanie jest objęte obowiązkowymi ubezpieczeniami społecznymi,
- pozarolniczej działalności,
- wykonywania odpłatnie pracy, na podstawie skierowania do pracy, w czasie odbywania kary pozbawienia wolności lub tymczasowego aresztowania,
- służby pełnionej m.in. w Wojsku Polskim, Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Państwowej Straży Pożarnej, straży granicznej i służby więziennej,
- pobierania stypendium sportowego,
- działalności wykonywanej za granicą.
Przy ustalaniu dochodu uwzględnia się także kwoty pobranych zasiłków: chorobowego, macierzyńskiego i opiekuńczego oraz kwoty świadczenia rehabilitacyjnego i wyrównawczego, zasiłku wyrównawczego i dodatku wyrównawczego. Do dochodu tego wlicza się również wynagrodzenia za czas niezdolności pracownika do pracy wypłacone na podstawie przepisów kodeksu pracy oraz świadczenia w naturze. Natomiast nie wlicza się m. in.:
- nagród jubileuszowych
- odpraw pieniężnych przysługujących w związku z przejściem na emeryturę
- odpraw, odszkodowań i rekompensat wypłacanych pracownikom z tytułu wygaśnięcia lub rozwiązania stosunku pracy z przyczyn leżących po stronie pracodawcy.
Kiedy ZUS zmniejszy Ci świadczenie
- do 2510,80 (czyli 70 proc. przeciętnego wynagrodzenie) - tyle jako emeryt możesz dorobić bez żadnych ograniczeń.
- od 2510,80 do 4662,80 zł (czyli 130 proc. przeciętnego wynagrodzenia) - Zus proporcjonalnie zmniejszy ci świadczenie. Twoja emerytura nie może być jednak zmniejszona o więcej niż 528 zł miesięcznie.
- powyżej 4662,80 zł - Zakład Ubezpieczeń Społecznych zawiesi twoją emeryturę.
UWAGA!
Nowe kwoty dodatków do emerytur obowiązują tylko przez najbliższe trzy miesiące (od 1 marca do 1 czerwca 2012 roku). Warto pamiętać, że zmieniają się one cztery razy w roku: w marcu, czerwcu, wrześniu oraz w grudniu.



Sprawdź, o ile wzrosło twoje świadczenie


Od 1 marca wzrosły renty i emerytury. Jednak w tym roku zasady waloryzacji znacznie się zmieniły - każdy emeryt i rencista dostanie taką samą podwyżkę świadczeń

Sprawdź, o ile wzrosło twoje świadczenie
W tym roku waloryzacja procentowa rent i emerytur została zastąpiona waloryzacją kwotową. To oznacza, że każdy emeryt i rencista dostaje taką samą podwyżkę świadczeń, bez względu na ich wysokość. Od 1 marca 2012 roku wszystkie emerytury i renty wzrosły więc o jednakową kwotę - 71 zł brutto, czyli ok. 57 zł na rękę.

Zamiast procentowej waloryzacja kwotowa

Renty i emerytury wypłacane przez ZUS często nie wystarczają seniorom na godziwe życie. Trudno z nich wyżyć, gdy ceny i koszty utrzymania stale rosną. Żeby choć częściowo to zrekompensować, rząd wprowadził waloryzację rent i emerytur. Od 2008 roku seniorzy mogą już liczyć na coroczną podwyżkę przyznanych świadczeń. Waloryzacja odbywa się każdego roku w marcu. Do marca tego roku świadczenia były podwyższane procentowo. Świadczenia rosły wszystkim o ustalony procent.
O wysokości podwyżki decydował tzw. wskaźnik waloryzacji. Przy jego wyliczaniu brało się pod uwagę dwa czynniki - poziom inflacji, czyli średnioroczny wzrost cen towarów i usług w gospodarstwach emeryckich podawany przez GUS, oraz co najmniej 20 procent realnego (po odliczeniu inflacji) wzrostu wynagrodzeń w poprzednim roku kalendarzowym. Taki sposób podwyższania świadczeń powodował, że poszczególne renty i emerytury rosły w różnym stopniu. Bo choć wskaźnik waloryzacji był jednakowy dla wszystkich, to był wyliczany od różnych kwot już przyznanych świadczeń. Ci, którzy mieli i tak wysokie świadczenia, dostawali wyższą podwyżkę, nawet kilkaset złotych, natomiast najbiedniejsi seniorzy mogli liczyć co najwyżej na kilkadziesiąt czy nawet kilkanaście złotych.
W tym roku zasady waloryzacji rent i emerytur zostały zmienione. Rząd uznał, że na obecnym sposobie waloryzacji tracą najubożsi i w związku z tym zaproponował waloryzację kwotową w miejsce procentowej.
Uwaga! 
Waloryzacja kwotowa będzie obowiązywała przez rok, czyli do końca lutego 2013 roku. Od 1 marca 2013 r. nastąpi powrót do waloryzacji procentowej.



Zmiany w rencie socjalnej


Dobra wiadomość dla otrzymujących rentę socjalną. Od 1 stycznia 2012 roku będą mogli więcej dorobić do swego świadczenia.

Emeryt


Wszystko dzięki temu, że Sejm uchwalił 30 sierpnia 2011 r. nowelizację ustawy o rencie socjalnej, która weszła w życie z początkiem tego roku. Zmiana umożliwia rencistom socjalnym osiąganie dodatkowych zarobków i innych dochodów w kwocie znacznie wyższej niż do tej pory, bez obawy zawieszania świadczenia przez ZUS.
Renta socjalna jest swego rodzaju świadczeniem zastępczym przyznawanym w związku z niezdolnością do pracy osobom, którym nie przysługuje ani emerytura, ani renta z tytułu niezdolności do pracy. Stanowi rodzaj pomocy finansowej państwa dla tych, którzy stali się niesprawni w młodym wieku i tym samym utracili szansę na samodzielne zarobkowanie. Te pieniądze mają pomóc osobom, u których niezdolność do pracy powstała, zanim w ogóle zdążyły się zatrudnić. Renta socjalna przyznawana jest w stałej wysokości i wynosi 84 proc. najniż-szej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Tak jak inne świadczenia jest co roku waloryzowana.
Od 1 marca 2012 r. najniższa renta socjalna wynosi:
- zwaloryzowana 682,67 zł
- przyznana po raz pierwszy 671,31 zł.

Jakie dochody mają wpływ na zawieszenie renty socjalnej

- z umowy o pracę,
- z pracy nakładczej,
- z pracy wykonywanej na podstawie umowy-zlecenia i umowy agencyjnej oraz współpracy przy wykonywaniu jednej z tych umów,
- z wykonywania pracy w ramach umowy o świadczenie usług (innej niż umowa-zlecenie lub agencyjna), do której stosuje się przepisy dotyczące zlecenia oraz współpracy przy wykonywaniu tej umowy,
- wykonywania pracy na podstawie: umowy-zlecenia lub umowy o dzieło, jeżeli umowę taką podpisałeś z pracodawcą, u którego jesteś zatrudniony,
- z prowadzenia pozarolniczej działalności oraz współpracy przy jej wykonywaniu,
- z wykonywania pracy w rolniczej spółdzielni produkcyjnej lub spółdzielni kółek rolniczych,
- z odpłatnego świadczenia pracy, na podstawie skierowania do pracy, w czasie kary pozbawienia wolności lub tymczasowego aresztowania,
- ze stypendium sportowego.

Na zawieszenie renty socjalnej wpływają także:

- honoraria z tytułu działalności artystycznej lub twórczej - od przychodów tych nie jest wprawdzie odprowadzana składka na ubezpieczenie społeczne, jednak płaci się od nich podatek dochodowy,
- kwoty pobranych zasiłków: chorobowego, macierzyńskiego i opiekuńczego oraz wynagrodzenia za czas niezdolności do pracy,
- kwoty świadczenia rehabilitacyjnego i wyrównawczego, zasiłku wyrównawczego i dodatku wyrównawczego,
- przychody z tytułu umowy najmu, podnajmu, dzierżawy, poddzierżawy lub innych umów o podobnym charakterze, opodatkowanych na podstawie przepisów.



KOŚCIÓŁ dostaje od państwa 700 MLN ZŁ, a Episkopat Polski skarży się, że PARAFIE są BIEDNE


Kościół katolicki dostał w minionym roku od państwa ok. 720 mln zł. To w sumie dużo. Jednak nie dla episkopatu. Według hierarchów nie jest to suma, dzięki której Kościół opływałby w luksusy. Wręcz przeciwnie. Episkopat alarmuje, że sytuacja polskich parafii jest coraz trudniejsza, a zarobki duchowieństwa są poniżej średniej krajowej.

Kościół dostaje od państwa 700 mln zł


Rząd przymierza się do reformy finansów Kościoła i duchownych. Jest m.in. pomysł, by duchowni sami opłacali swoje składki emerytalne i rentowe. Na razie to pomysł, więc Kościół spokojnie czeka na konkrety, a Katolicka Agencja Informacyjna opublikowała właśnie szczegółowy raport "Finanse Kościoła Katolickiego w Polsce".

Pod lupę wzięli go eksperci z portalu internetowego Money.pl. I według ich wyliczeń tylko w 2011 roku z państwowego budżetu na Kościół poszło w sumie 720 mln złotych. Największa pozycja na tej liście to pieniądze na pensje szkolnych katechetów - ok. 350 mln zł.

Z kolei 221 mln zł dostają kościelne szkoły wyższe, a 89 mln przekazano na Fundusz Kościelny, z którego opłacane są składki emerytalne i rentowe duchownych. Sporo, bo prawie 27 mln zł, pochłania natomiast utrzymanie kapelanów - w wojsku, policji, więzieniach, szpitalach, straży pożarnej, straży granicznej i w Biurze Ochrony Rządu.
Pensja kapelana w BOR to 6432 zł, wikariusza w wojsku - 3850 zł, księdza w straży granicznej - 5400 zł, kapelana w straży pożarnej - 3450 zł brutto.
Episkopat alarmuje, że to za mało. "Polskie parafie są coraz biedniejsze" - czytamy w raporcie KAI. Przykładem kościelnej biedy jest parafia św. Stanisława Kostki w Korytkowie (diecezja szczecińsko-kamieńska). Miesięcznie ks. proboszcz Sławomir Kokorzycki zbiera tam od 1041 parafian 1381 zł.

To nic w porównaniu z dochodami księży np. w parafii w centrum Warszawy. Tylko z jednej niedzielnej tacy jest 4144 zł. Do tego 30 tys. zł z kolędy, 15 tys. zł z wpłat parafian. Rocznie uzbiera się ok. 260 tys. zł. To już coś. A ile zarabiają księża? Od 800 zł do 5500 zł - podaje KAI. Zaś średnia emerytura ok. 6,6 tys. duchownych to 1050,90 zł.



WYNIKI LOTTO: 8 marca 2012 - LOTTO, MULTI MULTI, MINI LOTTO, KASKADA, JOKER

Podajemy wyniki losowania Totalizatora Sportowego z czwartku, 8 marca 2012. Lotto, Multi Multi, Mini Lotto, Kaskada, Joker. Sprawdź wyniki i zobacz, czy wygrałeś!

LOSOWANIE 8 MARCA (CZWARTEK)

Multi Multi - losowanie z godz. 14.00

6, 15, 18, 19, 20, 23, 32, 41, 45, 47, 48, 51, 58, 59, 61, [66], 68, 72, 78, 79

Multi Multi - losowanie z godz. 22.15
3, 8, 10, 13, 18, [21], 30, 31, 38, 40, 50, 59, 66, 69, 70, 71, 73, 74, 75, 80

Kaskada
1, 2, 3, 5, 6, 7, 8, 9, 11, 12, 16, 22, 

Mini Lotto
1, 3, 18, 23, 25

Lotto
3, 7, 23, 28, 42, 45



Królowa Elżbieta II o Kate Middleton: Jest GŁUPIA i LENIWA

Na bajkowym wizerunku kochającej się brytyjskiej rodziny królewskiej pojawiła się rysa albo nawet wyrwa. Elżbieta II (85 l.) nie wytrzymała i przy współpracownikach zbeształa żonę swojego wnuka księcia Williama.
Według monarchini Kate (30 l.) nie nadaje się na księżną, bo nie zna się na etykiecie dworskiej, a do tego jest leniwa i głupia. 

Królowa przypomniała, że matka Williama, księżna Diana (+ 36 l.), w ciągu roku brała udział w 170 akcjach charytatywnych, a Kate od ślubu 29 kwietnia ubiegłego roku tylko w 35.
Babka Williama uważa, że księżna jest też próżna, bo większość czasu spędza u kosmetyczki i na zakupach. Dwór oficjalnie nie komentuje tych rewelacji, które ujawniła brytyjska prasa.



Rodzice Madzi są w Łodzi, MIASTO IM SIĘ PODOBA - wideo ma EXPRESS ILUSTROWANY

Gdzie są dziś rodzice Madzi? Express Ilustrowany donosi, że Katarzyna i Bartłomiej Waśniewscy byli widziani w centrum Łodzi, gdy robili zakupy.  Detektyw Rutkowski twierdzi, że Łódź jest dla nich Ziemią Obiecaną, tu czują się bezpiecznie. Miasto im się podoba.

Dziennikarz Expressu Ilustrowanego zauważył małżeństwo Waśniewskich, gdy wychodzili z biura Rutkowskiego przy ul. Piotrkowskiej. Udało mu się nawet nagrać film ze spotkania Waśniewskich z Krzysztofem Rutkowskim

rodzice_madzi_w_lodzi_express_640x0_rozmiar-niestandardowy.jpg

Poseł BIEDROŃ ujawnia SZOKUJĄCĄ prawdę: Jeden ze znanych POSŁÓW BIJE ŻONĘ. Kobieta żyje w strachu


Aż trudno w to uwierzyć, ale wśród polskich parlamentarzystów jest polityk, który czerpie przyjemność ze znęcania się nad własną żoną. Poseł Robert Biedroń z Ruchu Palikota zdradził, że jako działacz jednej z organizacji pozarządowych spotkał żonę znanego posła, która od lat jest ofiarą mężą tyrana. Kobieta została otoczona opieką, ale boi się wyznać prawdę, bo wie, że media natychmiast nagłośnią sprawę.

Wśród posłów VII kadencji Sejmu jest potwór, który pastwi się nad swoją żonę. Biedroń w rozmowie z "Faktem" przyznał, że poseł jest bardzo znany, ale z oczywistych względów nie może ujawnić jego imienia i nazwiska.

Skąd poseł Ruchu Palikota wie o dramacie żony parlamentarzysty? - Udzielam się w kilku organizacjach pozarządowych i ta kobieta zgłosiła się do jednej z nich o pomoc. Jest pod opieką, jednak interwencji policji nigdy w tym domu nie było, bo ta kobieta boi się, że sprawa trafi do mediów. Z tego co wiem, znęca się nad nią do dziś dzień i nic z tym bydlakiem nie da się zrobić – wyznał gazecie poruszony poseł Biedroń.

Tabloid przypomina, że to nie pierwszy przypadek gdy żona polityka stała się ofiarą tyrana. Zofia Ragankiewicz, była modelka i była żona znanego senatora i prawnika, przez lata byłą ofiarą przemocy w rodzinie. W jednym z programów "Dzień Dobry TVN" opowiadała o tym jak pomaga innym bitym kobietom i działa w organizacjach pozarządowych. Ragankiewicz jest ambasadorką portalu ujawnij.pl.
robert_biedron_640x0_rozmiar-niestandardowy.jpg

ILE ZARABIA Tomasz LIS nazywany HOT DOGIEM. Ma kontrakt z TVP na 1,2 MLN zł?

Awantura o nasze miliony z abonamentu! Tomasz Lis (46 l.), zwany od niedawna przez złośliwców "Hot Dogiem", wściekł się na redakcję "Gazety Polskiej", bo ta oszacowała kontrakt jego firmy z TVP na 1,2 miliona złotych miesięcznie. Sam zainteresowany zaprzecza, by zarabiał aż tyle. Ale nie podał konkretnej sumy, którą dostaje od naszej telewizji! W tej sprawie milczy także TVP.

Lisa wyśmiali dziennikarze, a "Hot Dogiem" ochrzcili go internauci, po tym jak niedawno na jego portalu ukazał się sążnisty, żałosny artykuł o parówkach w bułce sprzedawanych na stacjach benzynowych jednej z firm. Wielu sugerowało, że była to obrzydliwa ukryta reklama. Lis się nie przyznał, ale przydomek "Hot Dog" zyskał raczej na dobre...

- Ponad 92 tys. zł brutto dla firmy Tomasza Lisa Deadline Productions. Dodatkowe honorarium tylko dla publicysty - 20 tys. Ponad drugie tyle - koszty producenckie, co w sumie daje blisko 300 tys. zł za odcinek - wylicza "Gazeta Polska".

Jednak Tomasz "Hot Dog" Lis zaprzecza tym informacjom. - (czy program kosztuje milion miesięcznie?)

- Oczywiście, że nie - odpowiedział na swoim portalu Lis. - Ile kosztuje? Wielokrotnie mniej, miesięcznie ponad pięciokrotnie mniej. Nawiasem mówiąc, pieniądze które dostaje na program moja firma, nie są moim wynagrodzeniem. Program generuje koszty, a zatrudnionych jest przy nim kilkanaście osób - twierdzi "Hot Dog". Szczegółów jednak nie podaje. A zdaniem ekspertów powinien.

- Skoro Tomasz Lis wdał się w polemikę, to musi być przygotowany na to, że adwersarz powie: sprawdzam. Samo określenie, że nie jest to prawda, jest niewłaściwe. Skoro Tomasz Lis powiedział "A", to niech powie "B". Czasem milczenie jest złotem - komentuje prof. Wiesław Godzic (59 l.).

ile_zarabia_tomasz_hot_dog_640x0_rozmiar-niestandardowy.jpg

Marek Trzciński: Lubię tańczyć z panią prezydent Hanną Zdanowską

Obyśmy jak najdłużej w ten sposób się bawili - tak senator Platformy Obywatelskiej, Marek Trzciński (52 l.), skomentował nasz materiał, w którym opisaliśmy, jak z nową prezydent Łodzi Hanną Zdanowską (51 l.) tańczył na stole. - To pokazuje, że jesteśmy normalnymi ludźmi - mówi.

Zdanowska i Trzciński bawili się w dyskotece w chińskim Kantonie, gdy brali udział w delegacji na targach przemysłowych. W pewnym momencie weszli na stół, senator rozpiął koszulę. Wybrańcy narodu tańcowali, a któryś ze znajomych robił zdjęcia.

- Wrzuciłem je swego czasu na Naszą Klasę - wspomina senator. - Potem je zdjąłem. A poza tym to nie był stół, tylko taki specjalny podest. Ja byłem w towarzystwie mojej żony, która także świetnie się bawiła. Przecież nie ma nic złego w tym, że miło spędzaliśmy czas. Oby było jak najwięcej takich okazji. Ja zresztą w trakcie imprez sylwestrowych przebieram się za różne śmieszne postaci. Jeżeli będzie nadarzała się jeszcze taka okazja, chętnie z Hanią znów zatańczę - mówi.
td.jpg

Sprawdź nowe ceny biletów MPK - w Łodzi i aglomeracji łódzkiej

Prawdopodobnie już od 1 marca wejdą w życie nowe ceny biletów komunikacji miejskiej w Łodzi. Podczas styczniowej sesji Rady Miejskiej w Łodzi zostały przyjęte nowe stawki za przejazdy łódzkimi tramwajami i autobusami MPK Łódź.

Nowością w Łodzi jest wprowadzenie dwóch stref taryfowych. Pierwszą (strefa miejska) wyznaczać będą granice administracyjne miasta Łodzi. Druga (strefa aglomeracyjna) to teren granic administracyjnych miast aglomeracji łódzkiej, z którymi Łódź podpisała stosowne porozumienia.

Pasażerowie już dziś mogą podróżować do Pabianic, Aleksandrowa Łódzkiego, Rzgowa, Skotnik, Natolina, Lipin, Dobrej, Strykowa, Ludwikowa, Stróży, Byszew, Skoszew, Andrespola czy Brzezin. Wkrótce podróż na łódzkim bilecie będzie możliwa także do Konstantynowa Łódzkiego, Lutomierska, Zgierza czy Ozorkowa. 

Poza tym bilety 10-minutowe i 30-minutowe zastępują nieco droższe bilety 20-minutowe oraz 40-minutowe. Na przestrzeni kolejnych lat cena biletu miesięcznego sieciowego pozostanie bez zmian. Wynosić będzie 80 zł.

Jazda bez biletu, jazda bez ważnego biletu czy jazda bez dokumentu potwierdzającego ulgę będzie nas kosztować 200 złotych.

W przeciągu kolejnych dwóch lat ceny biletów będą sukcesywnie rosnąć. Pozostałe podwyżki wejdą kolejno w 2013 i 2014 roku. Środki ze sprzedaży biletów według nowej taryfy mają przynieść w skali roku dochód w wysokości od 11 do 18 mln złotych.

Bilety liniowe będą obowiązywały na dwie wybrane linie jednak ze wspólnym punktem przesiadkowym na trasie lub pojazdami innych linii, których trasy na danym odcinku ściśle pokrywają się z trasami wybranych linii.
987373.3.jpg

Podwyżki cen biletów MPK w Łodzi. Pierwsze na początku 2012

Prezydent Zdanowska i jej urzędnicy przygotowali projekt uchwały w sprawie podwyżek cen biletów łódzkiego MPK. W ciągu tygodnia projekt uchwały mają zaopiniować związki zawodowe działające w MPK, tak by już 14 grudnia trafił na sesję Rady Miejskiej. Jeżeli radni przyjmą proponowane przez prezydent Zdanowską podwyżki cen biletów MPK, to nowe stawki zaczną obowiązywać już w pierwszych dniach stycznia 2012 r. 

Projekt zakłada, że na początku 2012 roku zlikwidowane zostaną bilety 10-minutowe za 1,70 zł. Zastąpią je 20-minutowe za 2,40. Bilety 30-minutowe zastąpione będą droższymi biletami 40-minutowymi. 

Kolejne podwyżki cen biletów mają być wprowadzone w 2013 i 2014 roku. 20-minutowy bilet normalny najpierw zdrożeje w 2013 r. do 2,60, a od 2014 r. będzie kosztować 2,80 zł. Podobne podwyżki dotyczyłyby biletów 40-minutowych.

Przekopiowanie wpisów ze starego bloga


Antonio Banderas o zabawie przy "Ściganej", przyjaźni z Pedro Almodovarem i kobiecie, z którą stworzył dom, opowiada Barbara Hollender

 Antonio Banderas gra w epizodzie? Gwiazda pana formatu może sobie na to pozwolić?

Antonio Banderas: Oczywiście. Mała rola daje wiele satysfakcji. Człowiek nie niesie na swoich barkach całej odpowiedzialności. Można się zabawić, poeksperymentować. Teraz dziennikarze pytają głównie o zapuszczoną do roli brodę, której szczerze nienawidziła moja żona. Zobacz fotosy z filmu

 Ja wolę zapytać o współpracę ze Stevenem Soderberghiem. Spotkał się pan z nim na planie pierwszy raz.

Poznaliśmy się ponad 20 lat temu, zaraz po moim przyjeździe do Ameryki. Zauroczył mnie „Seksem, kłamstwami i kasetami wideo". Już wtedy umówiliśmy się na wspólny film. Potem dwa razy przysyłał mi scenariusze – „Trafficu" i „Che", ale za każdym razem moje zobowiązania kolidowały z terminem zdjęć. Udało się dopiero przy „Ściganej".

 Jak pan myśli, dlaczego tak ambitny reżyser wchodzi w rozrywkę typu „Ścigana"?

Steven ma niezwykłą umiejętność poruszania się po różnych filmowych gatunkach. I chyba zatęsknił do kina akcji z lat 70. Filmy takie jak „Bullit", na których ja też się wychowałem, były zupełnie inne niż dzisiejsza rozrywka. Współczesne kino akcji opiera się na efektach specjalnych. Byłem niedawno na spotkaniu specjalistów od nowych technologii. Ci ludzie czują się dziś właścicielami fabryki snów. Mówią otwarcie: „Hollywood to my". W „Ściganej" Soderbergh przypomina, że można widzów zabawiać inaczej, zaskakiwać, by do końca nie wiedzieli, kto jest czarnym charakterem. Nie bez powodu też główną bohaterką czyni kobietę. To kolejny sposób na zerwanie z dzisiejszą wizją kina akcji.

 Ta współpraca spełniła pana oczekiwania?

Oczywiście. Soderbergh przypomina Woody'ego Allena, który niemal się do ciebie na planie nie odzywa. Podczas zdjęć do „Poznasz przystojnego bruneta" spytałem Allena: „Czego się po mojej postaci spodziewasz? Nie chcesz porozmawiać?". Odpowiedział: „A o czym mamy gadać, skoro dobrze grasz. Jak coś będzie nie tak, powiem". Ze Stevenem jest podobnie. On w reżyserowaniu jest bardzo precyzyjny, ale jednocześnie wymaga od aktora inwencji.

 W pana zawodowym życiu największym wydarzeniem był chyba jednak ostatnio powrót do Almodovara. Tęsknił pan za nim?

Praca z Pedrem ukształtowała mnie nie tylko jako aktora. Także jako człowieka. Nasze pierwsze filmy publiczność wygwizdywała. Nie była jeszcze na nie gotowa. Picasso namalował „Panny z Avignion" w 1907 roku, a pokazał publicznie dopiero dziewięć lat później. Wiedział, że świat potrzebował czasu, by go docenić. Podobnie jest z Almodovarem. Dziś uchodzi za mistrza, wtedy był buntownikiem wyprzedzającym czas. Myśmy wtedy chcieli burzyć wszystko, co w Hiszpanii kojarzyło się z erą frankistowską, upajaliśmy się wolnością. Paradoksalnie, dlatego właśnie wyjechałem z kraju. Bo Pedro nauczył mnie, by nie uznawać kompromisów i stawiać przed sobą wielkie wyzwania. Dla mnie jednym z takich wyzwań była Ameryka. Na początku nie było łatwo, jednak zacisnąłem zęby i wywalczyłem w niej dobrą pozycję. Ale za Pedrem tęskniłem. „Skóra, w której żyję" stała się spełnieniem marzeń.

 Bo?

Zagrałem na strunach, jakich nawet w sobie nie podejrzewałem. Bohater „Skóry..." to monstrum, ale Pedro nie pozwolił mi udawać potwora. To miał być normalny człowiek, przez to stawał się bardziej groźny. Upewniłem się, że Pedro miał rację, gdy usłyszałem historię Austriaka Josefa Fritzla, który 24 lata więził w piwnicy własną córkę i miał z nią kilkoro dzieci. Jego sąsiedzi mówili: „To był spokojny, miły człowiek. Chodził do kościoła, kochał dzieci, pierwszy mówił dzień dobry". Tak właśnie potraktowaliśmy bohatera. Miałem zresztą wrażenie, że kręcąc ten film, Almodovar myślał chwilami o sobie. Bo reżyser też czasem jest potworem, który idąc za swoimi wizjami, staje się bezwzględny i bez skrupułów wykorzystuje swoich współpracowników.